Wahadłówka Polsping Mini

Wahadłówka Polsping Mini

Pamiętam czasy, kiedy „Alga dwójka” była swoistym Asem w rękawie.

Zawsze po szkole i w weekendy szukaliśmy ryb w niewielkich, mazurskich jeziorkach. Nie mieliśmy większego pojęcia o tym jak łowić i kiedy. Próbowaliśmy różnych przynęt, ale zawsze to ta jedna dawała najwięcej brań – blacha.

Nie używam obecnie wahadeł za często w zasadzie tylko z jednego powodu. Moja woda jest wybitnie głęboka, spady przy brzegach tak ostre, a ryby tak leniwe, że reagują tylko na super lekko uzbrojone gumy. Moje pudła z żelastwem jednak uzupełniam regularnie i tylko czekam na okazję by do nich wrócić.

Jest przynajmniej kilka modeli, o których chcę z Wami porozmawiać, ale dziś skupimy się na MINI od POLSPINGA.

Bywa, że nawet niewielkie wahadła odstraszają wędkarzy. Twardość, masywność i przede wszystkim ich waga sprawia, że wydają nam się 5 razy większe, a w Polsce przecież „nie ma takich ryb”. Kilkucentymetrowe blachy wydają się być za wielkie by cokolwiek złapać, a moda na super lekkie łowienie sprawia, że sięgamy po nie jeszcze rzadziej.

MINI jest super małą blaszką, którą obsłuży nam każde wędzisko. Nawet łowiąc super lekkim sprzętem nie musimy się martwić o przeciążenie kija.

Kocham łowić na gumki – ale żadną z nich nie jestem w stanie cisnąć tak daleko jak niewielkim wahadłem. Nawet te z największymi ogonami nie poruszą tyle wody co MINI, a dodatkowo pojedynczy hak głowki jiggowej, zamieniamy na super ostrą kotwiczkę.

Czy to oznacza, że powinniśmy łowić tylko na wahadła? Oczywiście, że nie. Są jednak modele przynęty, które warto mieć. Nie wyobrażam sobie wyjścia na okonie bez keitecha, bez czeburaszki, imitacji robaka i… właśnie małego wahadła.

MINI pracuje przy każdym prowadzeniu i jeżeli dopiero zaczynacie swoja przygodę z wędkarstwem, ciężko będzie znaleźć coś bardziej odpowiedniego dla Was. Szybkie prowadzenie, super wolne ściąganie, podszarpywanie, a nawet opad – w każdej z tych sytuacji ta wahadłówka pracuje fajnie i kusi drapieżniki.

Z racji swojego rozmiaru pozwoli nam na złowienie ryby w każdym rozmiarze. Fajnie jest łowić ryby duże, ale czasami jakakolwiek aktywność nad wodą daje nam mega frajdę. Nie oznacza to jednak, że jest to przynęta tylko do drobiazgów. To w końcu wahadło – ciężka blaszka, która porusza wodę bardziej niż guma, a to często prowokuje nawet duże ryby. 

Jakie gatunki można na nią złowić? Chyba wszystkie. Okoń, pstrąg, kleń, boleń, średni szczupak, a pewnie również jaź, czy większa wzdręga. Jak się przekonałem podczas ostatniego łowienia nawet krąp i ukleja zainteresowały się opadającą przynętą.

Zawsze powtarzam, że warto mieć w pudełkach przynęty jak najbardziej różne od siebie. Jednego dnia ryby będą reagować na przynęty o zerowej pracy, a następnego tylko na takie, które robią w wodzie ogromne zamieszanie. Paczka gum w kilku kolorach, woblerek, obrotówka i … wahadło.